Atmosfera na rynku, u dostawców IT, u ich klientów jest napięta, wiadomo dlaczego. Ale wielu menedżerów i przedsiębiorców, oprócz kultywowania strachu, wzięło się też do dzieła. A niektórzy wręcz uznali, że to świetna okazja do przejęcia klientów konkurencji.
„Za darmo” stało się aktualnie też ulubionym narzędziem firm informatycznych i pokrewnych. Niby znamy to od dawna, że rozwiązania za darmo przez jakiś czas potem stają się nadzyczaj drogie w kontynuacji i utrzymaniu. Ale jeśli dzisiaj się do nich przyzwyczaimy, a jeszcze podpiszemy jakąś umowę czy zobowiązanie bez uważnego czytania, bo przecież atmosfera jest „pomagajmy sobie” skłania do zaufania, to trudno będzie ten wybór zmienić. Na tych dostawców i ich „za darmo” patrzę niezbyt przychylnie, zwłaszcza że są to akurat wielkie globalne koncerny, które po kryzysie staną się – dzięki niemu właśnie i takim akcjom marketingowym – jeszcze potężniejsze.
Natomiast z sympatią patrzymy na mniejszych dostawców technologii, którzy w tych trudnych chwilach wykazują się hartem, nie zamarli w bezruchu i rozpaczliwym przekonaniu, że przedsiębiorstwa teraz nic a nic nie będą kupować i wdrażać. Będą będą, tylko przegrupują siły, tylko zaczną restrukturyzacje. Pytaliśmy uczestników naszego Klubu Dyrektorów Finansowych „Dialog” o to, w trakcie realizacji jest sondaż, ktore projekty zostana zastopowane, które będą kontynuowane, a jakie się rozpoczą. Od wielu CEO i CFO usłyszeliśmy, że wręcz przyspieszyli pewne projekty IT czy modernizacyjne (będziemy o tym rozmawiać na spotkaniu online 2.04 i żeby nie było że to reklama jakiegoś dostawcy od razu zaznaczmy, że to spotkanie poprowadzą nasi klubowi eksperci Digital Finance Excellence)
Firmy informatyczne mające najróżniejsze rozwiązania – nie tylko do pracy zdalnej, wideokonferencji czy cyfryzacji dokumentów – które dotąd nie promowały się za bardzo, a które mają niezłe kompetencje i produkty, teraz jakoś nabrały odwagi i widać je w sieci, w wydawnictwach, widzimy je w inicjatywach Business Dialog, organizują spotkania online, publikują, rozpoczynają nawet kampanie marketingowe. Może to jest rozpaczliwy odruch, że właściwie nic nie mamy do stracenia, a może rozsądna refleksja, że właśnie teraz – gdy centralne globalnych firm skoncentrowały się na sobie, a dostawcy sprzedający zwykle „pod wodą” nie mają grosza – jest czas na przejęcie ich klientów. I mają wszelkie szanse nie tylko przeżyć kryzys, ale wręcz odnieść sukces!
Widzimy sporą sporą aktywność: wysyłają masę wartościowych – co warto podkreślić – newsletterów, oferują bezpłatną pomoc (w pewnym zakresie), deklarują, że wtedy, gdy inni nie mogą, to oni właśnie „na głowie stają” i mogą. W normalnych czasach nie miały takich budżetów marketingowych, aby powalczyć z największymi. Teraz i mniejszym budżetem można sporo zwojować, też inny komunikat – właśnie taki solidarnościowy – jest bardziej przekonywujący dla potencjalnych klientów, no i są bardziej zdeterminowane, bo jednak nie mają buforów i długo nie przetrwają bez nowych sprzedaży.
Prawie wszystkim jest aktualnie ciężko, wszyscy mają jakieś problemy, ale widać, że ci dostawcy (IT, usług, doradztwa, itd), które nastawią się na walkę o nowego klienta, a nie tylko na zminimalizowanie aktywności i przetrwanie do lepszych czasów, mogą dużo wygrać. Jesteśmy przekonani, że pod koniec roku w kilku branżach zobaczymy całkiem inny podział rynku niż na początku 2020 roku.