Pilna potrzeba pracowników ujawnia zacofanie biznesu

Posłuchaj:
Udostępnij:

Ponad jedna trzecia firm w Polsce nie podejmuje nowych kontraktów, ponieważ ma niewystarczającą liczbę pracowników – nie może ich znaleźć albo nie może ich zatrudnić (bo są za drodzy w stosunku do możliwości firmy). Dzieje się tak w różnych branżach, nie tylko budowlanej i nie tylko informatycznej.

Jak zinterpretować taką informację? O czym w istocie się dowiadujemy? Przecież nie tylko o kryzysie demograficznym.

Jakie działania są podejmowane przez firmy? Przede wszystkim próbują znaleźć i zatrudnić pracowników, wiele sięga po obcokrajowców, inne próbują więcej wycisnąć z tych których mają, jeszcze inne ograniczają działalność, kolejne starają się przeogranizować pracę i wdrożyć narzędzia pozwalającego oszczędzać czas. Niektóre myślą o zmianie modelu biznesowego, aby móc więcej płacić pracownikom i w ten sposób uciec od problemu ich braku.

Według Eurostat, w ubiegłym roku Polska wydała największą liczbę zezwoleń na pobyt dla obywateli spoza UE, podała ta agencja statystyczna UE. Polska – 683 000 takich zezwoleń, Niemcy – 535 000, Wielka Brytania – 517 000. W 2017 r. w naszym kraju wydano także 235,6 tys. zezwoleń na pracę, prawie dwa razy więcej niż rok wcześniej.

Wedle tego samego Eurostatu Polska w ub. roku zatrudniła w przemyśle 223 000 nowych osób, aż 6 razy więcej niż kolejny kraj w tej klasyfikacji, czyli Niemcy.

Dlaczego firmy w Polsce tak rozpaczliwie potrzebują pracowników? Wydaje mi się, że to jest kluczowe pytanie. Bo potrzeba pracowników występuje też w innych krajach „starego” świata, ale nie jest tak dotkliwa.

Różne międzynarodowe badania zgodnie pokazują, że i menedżerowie, i przedsiębiorcy, nie radzą sobie z efektywnym wykorzystanie swojego czasu i swoich pracowników. Według badań IDC, CIMA czy Sage, wskazuje na tę swoją bolączkę między 60 a 75% firm. Szczególnie czasochłonne są czynności biurowe i księgowe, jednocześnie uważane za tzw. ?stracone” godziny. Na świecie zarządzający biznesem chcieliby „odzyskany” czas poświęcić na poszukiwanie nowych przychodów i na poprawę procesów zwiększających efektywność pracy.

W tym roku w naszej społeczności Business Dialog, głównie w Klubie Dyrektorów Finansowych „Dialog”, realizujemy Digital Finance Excellence (więcej na www.dfe.businessdialog.pl ), program wsparcia menedżerów i firm głównie w usprawnianiu procesowego zarządzania i w automatyzacji procesów. Dzięsiątki spotkań w całej Polsce, wizyt w firmach, wywiadów, itd daje nam przegląd postaw zarządzających wobec tego zagadnienia.

Wynika z nich, że w Polsce nie jesteśmy jeszcze na takim poziomie świadomości, że wybór automatyzowania pracy jest oczywisty i wiąże się z większą umiejętnością przesuwania pracy i uwagi ludzi na rozwój biznesu, pozyskiwanie klientów, ich obsługę oraz sprzedaż bardziej rentownych produktów.

Raczej zatrzymujemy się na utyskiwaniu, że ludzi trudno znaleźć albo że są za mało zmotywowani i pracowici. Jeśli zatrudniamy technologię do rozwiązania problemu, to dopiero wtedy gdy już nie ma innego wyjścia i ciągle też nie wiemy, jak w pełni i ku satysfakcji pracowników i korzyści firmy wykorzystać „odzyskany” czas pracy. Może dlatego, że ten akurat aspekt wiąże się ze zmianą i kulturową zarządzania, i modelu biznesowego. A ta zmiana jest trudniejsze niż wdrożenie robotów software’owych czy innego sposobu automatyzacji procesów i czynności. Czy zostanie podjęta? Czy raczej firmy upadną? Na razie po prostu nie przyjmują nowych zamówień.

Dopiero teraz w pełni widać, jak zły model budowania biznesu przyjęliśmy i jak często niskie są kwalifikacje zarządcze. Co nas pogrąża, a ujawnił to rynek pracownika?

  1. Budowanie przewagi konkurencyjnej na niskiej cenie, wynikającej m.in. z niskich płac i niskich kosztów pozapłacowych. Czas taniej pracy właśnie się skończył. Co więcej, kończy się dostęp do tanich pracowników, co powoduje wzrost kosztów i wypadanie z rynku.
  2. Źle zorganizowana praca. Kupujemy czas pracowników, którego potem nie umiemy efektywnie wykorzystać.
  3. Brak troski o efektywność procesową, a więc możliwości optymalizacji procesów jak i wdrażania automatyzacji, ogranicza możliwość zmniejszania zapotrzebowania na pracowników, a co powoduje jeszcze większą niekonkurencyjność.

Zatem skala zapotrzebowania na pracowników w Polsce pokazuje przede wszystkim na trzy groźne zjawiska gospodarcze:

– zacofanie technologiczne polskich firm w obszarze zarządzania (nie na hali produkcyjnej czy w innej przestrzeni produkcyjnej lub usługowej, nie produktów czy usług, tutaj są dobrze wdrażane technologie)

– zacofanie kulturowe biznesu (organizacja pracy i zarządzanie ludźmi)

– wykorzystywanie Polski przez międzynarodowe wielkie korporacje do tymczasowego lokowania tutaj produkcji, a zwłaszcza usług (SSC/BPO), zanim nie zostaną wdrożone technologie zastępujące pracowników, np. robotyzacja, szczególnie roboty software’owe. Gdy te technologie dojrzeją, zostaną wdrożone i takie podmioty przestaną być potrzebnie. Z dnia na dzień będzie można zgasić świadło w setkach centrów usług wspólnych zlokalizowanych w Polsce.

Najbardziej martwi mnie to, że w tej refleksji nad rynkiem pracownika zatrzymujemy się tylko na rozważaniu skąd wziąć nowych pracowników, a nie na tym, jak zmienić biznes, aby ich potrzebował mniej. I coraz bardziej pograżąmy się w nierozwiązywalnych sprzecznościach, prostych schematach:

a. za mało ludzi -> nie zwiększamy biznesu i już, trwamy

b. zwiększamy biznes przy większych kosztach pracy a niezmiennym modelu generowania wartości -> spada marża, obserwujemy z przykrością i nic więcej

c. spada marża -> ograniczamy biznes lub upadłość.

Coś niedomagamy intelektualnie do dzisiejszych czasów. Będziemy nad tym zastanawiać się również na konferencji DFE „Finance w cyfrowych czasach. Digital CFO” 9.11 https://digital-cfo.evenea.pl/

Iwona D. Bartczak